Kalba konferencijoje Lietuvos nepriklausomybės atkūrimo 25-osioms metinėms
Karalių rūmai, Varšuva, 2015 m. kovo 9 d.
Szanowne Państwo, dostojnycy i mecenasy, wszystcy przyjaciele Litwy!
Sveikinu ir lietuvius, atėjusius į šį svarbų minėjimą, kuris prasideda nuo konferencijos.
Witam również Litwinów którzy tu są obecni, miłe widziani.
Obchodzimy wspólnie 25-lecie odrodzonej, a solemnie – Restytucyjnej Litwy albo Respubliki Drugiej, bo ten dzień 11 Marca jest świętem radosnym dla nas wszystkich. Rezystencja Litwy zabranej w 1940 r. przez Stalina po zmowie z Hitlerem, trwała kilkadziesięć lat; była okazyjne a jednak szczerze popierana przez antykomunistycną rezystencję Polski. Przy dużych stratach odniesionych preciwstawiając się ogólnej sowietyzacji Litwy, zmieniająca się rezystencja nie poszła na marne zaś podtrzymywała ludzką godność i pamięć o wolności. Ten oczekiwany czas nadszedł i dzwon zadzwonił, częściowo wzorując na polską “Solidarność”, w latach 80-tych.
Podziwialiśmy jak cud na tą wycieczkę delegacji władz PRLu do Gdańska aby negocjować z robotnikami przyszłość państwa. Nie do wiary! Prawdziwe Związki zawodowe… Gdy konkretnie powstał nasz ruch pokojowo – wyzwoleńczy “Sajudis”, a był to już rok 1988, powstawała też nowa polityka zewnętrzna Litwy od razu prowadzona przez “Sajudis”, nawet gdy byliśmy jeszcze pod okupacją sowiecką.
Sajudis był wolny od posłuszeństwa PKZR, myślał niezależnie i działał swobodnie wyprzedząjąc nadchodzące proklamowanie swobody i restytucję państwa. Zawcześnie i najpierw budował też polsko-litewskie stosunki – na przyszłość. Mylnie ostatnio przedstawia ktoś, że niby wzorowano na stosunki przedwojenne. Wprost odwrotnie.
Państwo tu pozwoli mi predstawić fragment z pertraktacji Polska-Litwa (de facto) w Sejmie Rzeczypospolitej 29 Grudnia 1989 r. Formalnie urządzono to jako spotkanie delegacji przywodców Sajudisu Litwy oraz Klubu Obywatelskiego posłow do Sejmu pod kierownictwem niezapomnianego prof. Bronisława Geremka, ale też za uczęstnistwem mądrego Marszałka Andrzeja Stełmachowskiego.
Z filmu „Przełom nad Bałtykiem”, 2013
/Warszawa, 27 grudnia 1989/
V. Landsbergis: Chyba niema sąsiadów na ziemi, między ktoremy nie bylo żadnych problemów.
Ale na pewno, jeżeli Pan Bóg raczył posadzć na ziemi kogoś obok siebie, to nie dla kłótni, a współpracy.
/G.Kostrzewa–Zorbas czyta/ Komunikat wspólny obydwu delegacji.
Rozwinięto problematy stosunków wzajemnych, w szczególności omawiano potrzebę wzmacniania poczucia bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania, problem ruchu granicznego, perspektywy współpracy gospódarczej, kwestje historycznej prawdy w stosunkach Litwy z Polską, jak również sytuacja Litwinów w Polsce i Polaków na Litwie. Postanowiono utworzyć wspólne komisje da spraw gospodarczych, społeczno - kulturalnych i historycznych.
V. Landsbergis: Proszę Pana Marszalka, jeżeli będzie możliwość jakiegoś wypowiedzenia się w sprawie terytoriów, w sprawie Wilna czy granic Wschodnich, w tym wypadku było by pożądane to bardziej niż z nadejściem pewnej daty, a mianowicie, 70 – lecia wyprawy generała Żeligowskiego …
Andrzej Stelmachowski: Dobrze, biorę to pod uwagę. Jaki to dzień? Dziewiątego pazdziernika...
Spróbujemy przejrzeć te sprawy.
Ja powiadam że sprawa integralności terytorialnej i braku pretensji do Wilna może być wyrażona bez większych trudności, co znaczy, możemy mieć pewne trudności wewnętrzne a nie zewnętrzne, natomiast deklaracja w sprawie suwerenności państwowej Litwy – oczywiście, w gruncie rzeczy ma aspekt (?) radziecki i mamy tu być nieco ostrożniejszy.
Jestem przekonany, że możemy powiedzieć naszym rodakom – rozumiejąc tęsknoty tych wasztak (?) który się w Wilnie urodzili i z Wilna pochodzą, to jednak musimy uznać że stolicą jest Litwy Wilno, historyczną stolicą, i tak pozostaje.
Prace przygotowawcze zawierały też nasze wizyty do Stanów Zjednoczonych i Bonn-Bundestagu, a w Moskwie dokonywaliśmy osądzenia paktu Hitler-Stalin przez najwyższą sowiecką władzę reprezentacyjną – Zjazd Deputowanych Ludowych. To słynne postanowienie stało się podarunkiem naszym, a toteż demokracji Rosyjskiej, jakby na Boże Narodzenie 24 Grudnia, trzem krajom Bałtyckim. Predtem odbyła się, jeszeze w Sierpniu, największa – aż guinesowa – manifestacja narodów Litwy, Lotwy, Estonii, a byli tam też Polacy, Żydzi, Rosjanie. Wszystcy, a prawie koło 2 milionów ludzi od Wilna do Tallina domagaliśmy zniesienia skutków tego „djabelskiego paktu” z przed 50 laty, który zapoczątkował Drugą Wojnę Światową.
Upadła już komuna w Polsce; upadł mur Berliński i z początkiem 1990 roku poszliśmy na wybory do Rady Najwyższej Litwy, która w rezultacie stała się Sejmem Restytucyjnym bo zwyciężyliśmy komunę też u nas. Pokojowo, jak Polacy. Za niepodległość kraju własnego głosowaliśmy wszystcy, w tym również killka deputowanych litewskich Polaków, choć inni z Wileńszczyzny, niestety, jeszcze podwładni nomenkłaturze sowieckiej albo bezpiekie, powstrzymały się. Cieszyliśmy że choćby nie głosowały przeciw. Istotnie, nie było żadnego głosu “nie”. Tak samo za skasowaniem fikcyjnych konstitucji sowieckich, i gdy stanowiliśmy Tymczasową Konstytucję Litwy Niepodłegłej. Była już glęboka noc. Wiadomość, że znów istnieje państwo Litwa, poszła na świat!
Miło jest wspomnieć po latach pozytywne, gratulacyjne ustosunkowania się krajów demokratycznych do tej naszej decyzji, wlaśnie kompletu aktów prawnych demokratycznego parlamentu Litwy. Już tego samego 11 Marca, wzgłędem różnicy układu czasowego, odezwały się Stany Zjednoczone, a najutro Kanada i kraje Europejskie: Polska, Czechy, Swecja, Francja…
Przypomnę Polskę.
Oto telegram lidera “Solidarności”, przyszłego Prezydenta. “Pragnę wyrazić swoją radość z faktu że Litwa powróciła sobie niezależność…” – Z ramienia “NSZZ Solidarność”, Lech Walęsa, Gdańsk, 12 Marca.
Oto depesze od klubóv albo partii politycznych:
“Najszczersze gratulacje i zyczenia z okazji wielkiego historycznego faktu proklamowania niepodległości Litwy” – Warszawa, 12 Marca 1990, przewodniczący KPN Leszek Moczulski.
„Serdecznie gratuluję stop proszę przyjąc moje najlepsze życzenia dla Pana Pańskich przyjaciół i dla całej Litwy stop z najwyższym szacunkiem Bronisław Geremek.”
“Wyrażamy radość z odzyskania niepodległego bytu państwowego przez Republikę Litewską. /…/ Stwierdzamy, że moralnym obowiązkiem państw wolnego świata jest niezwłoczne i jednoznaczne uznanie niezależności Republiki Litewskiej oraz udzielenie politycznego poparcia jei Rządowi; zwacamy się o to w pierwszej kolejności do Rządu Rzeczypospolitej Polskiej. /…/ W duchu braterstwa i solidarności przesyłamy Narodowi Litewskiemu serdeczne pozdrowienia.
W imieniu posłow na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z Klubu Stronnictwa Demokratycznego Tadeusz Bień... Teresa Dobialińska-Eliszewska, wicemarszałek Sejmu Jan Jankowski.”
A tu i Senat, i Sejm Rzeczypospolitej Polskiej:
“Odpowiadając na odezwę Parlamentu Litwy do narodów świata proklamującą ciągłość i niepodległość państwa litewskiego i jego powrót do rodziny wolnych krajów – Senat Rzeczypospolitej Polskiej wita z radością wielką przemianę w życiu tego bratniego nam kraju.”
„Uchwała Sejmu Rzeczypolitej Polskiej a dnia 22 marca 1990 r. w sprawie Litwy. Deklaracja demokratycznie wybranego Parlamentu Litwy proklamująca ciągłość i niepodległość państwa litewskiego jest naturalną konsekwencią uznania za nieważny paktu Ribbentrop-Mołotow.
Witamy powrót narodu litewskiego do rodziny wolnych narodów z radością tym większą, że jesteśmy świadomi zarówno wielowiekowych więzów łączących nasze wyzwalające się z totalitaryzmu narody, jak też i tego, że tylko narody wolne będą w stanie ułożyć swe stosunki na zasadzie autentycznego braterstwa, dobrego sąsiedztwa i partnerstwa.
Wyrażamy przekonanie, że granice ukształtowane po II wojnie światowej są trwałym elementem europejskiego porządku i bezpieczeństwa, słuszne aspieracje Litwy zostaną uszanowane, a proces odbudowy niezależnej państwowości Litwy przebiegał pokojowo i szybko.
W tym procesie z pewnością nie zabraknie udziału mieszkających na Litwie Polaków. Wierzymy, że wolna Litwa stworzy historyczną szansę ukształtowania między Polakami i Litwinami stosunków opartych o poszanowanie praw mniejszości oraz na łojalności i przyjażni.”
I głosy ludzi, zwłasczcza powiązanych sercem z Litwą, z Wilnem. Czy mamy czas na czytanie dobrych nowin? Choć kilka.
Pisze wspólpracowniczka “Kuriera Wileńskiego”: Moja 80-letnia Matka, Polka rdzenna wilnianka, „pożną, ciemną jesienią” – jak mówi – 1939 roku spotykała wraz z gronem przyjaciół Litewską Armię na wileńskim Zielonym Moście. I mimo tej póżnej jesieni – kwiaty – jak twierdzi – nie zamarzły. Nie są zmarznięte i dziś, w Marcu A.D. 1990...”
Pisze przewodniczący Oddziału w Olsztynie “Towarzystwa miłosników Wilna i ziemi Wileńskiej”:
“Członkowie naszego Towarzystwa, w większości są byłymi mieszkańcami Wilna i Wileńszczyzny; w dalszym ciągu są uczuciowo związani z miejscem swego urodzenia. Pragną oni by ta ziemia pięknie się rozwijała a wszyscy jej obecni mieszkańcy czuli się w niej jak najlepiej i uważali ją za swoją ojczyznę. Pragnieniem naszym jest by granice pomiędzy naszymi państwami były granicami pokoju, zaś mieszkańcy mogli bez utrudnień wzajemnie się odwiedzać. Pragniemy także by nasze kultury wzajemnie brały to co w nich najlepsze.”
A tu oto premawia największa waga natychmiastowa, z tego samego dnia 11 Marca; to opinia Białego Domu zza ponad Atlantyku. Wyrażna przestroga dla pana Gorbaczewa: żadnego gwaltu, żadnej przemocy militarnej!
Zacytuję w oryginalie:
“The new Parliament has declared its intention to restore Lithuanian independence. The United States would urge the Soviet government to respect the will of the citizens of Lithuania as expressed through their freely elected representatives. /…/ The United States believes it is in the mutual interest of Lithuania, the Soviet Union, and all CSCE countries to resolve this issue peacefully. /…/ We hope that all parties will continue to avoid any initiation or encouragement of violence.”
Jak wygłądała wtedy ogólnie doba historyczna, niech przypomni nam nieco sztuka rysunkowa dziennikarzy, wolnych myślicieli.
1) Wzywająca zza kraty a do wolnośći Litwa już jest wolniejsza w duchu od stróża więziennego, pozornego reformatora.
2) Obserwatorzy zdystansowani gwałtu międzynarodowego – wtedy na biadę Litwy, dziś Ukrainy – to realia wobec których powinniśmy być jak najbardziej zjednoczeni.
Z tym, że gwałtownikom zawsze zależy na przeciwnym, na rozjednaniu i waśniach nawet przydurkowatych, między uciemiężonnymi.
Popatrzmy dlatego teraz na parę lekcji historycznych.
Gdy latem 1920 roku powstawała Antanta Wschodnia budująca się z krajóv of Finlandii po Ukrainę z Litwą i Polską pośrodku, projekt przewidywał wzajemne uznanie niepodległości wszystkich zrzeszających się, przy zasadzie że spory terytorialne będą rozwiązywane wyłącznie sposobami pokojowymi, zniechając militarne; zato zostanie zawarta konwencja wspólnej obrony – wiadomo, od potopu Armii Czerwonej. Podpisane w Baltyjskim uzdrowisku Bulduri, dokumenty te miąły być ratyfikowane do końca roku.
Niestety, pięknie obiecujące perspektywy nowej wspólnoty zostały zaprzepaszczone przez terytorialne roszczenia pewnego wojowniczego naczelnika, który zamiast przewidywanych negocjacji oraz arbitrażu wyciągnał szabelkę.
Teraz widzimy, jaki to był bohaterski podarunek dla Rosji bolszewickiej.
No i powróćmy do czasów ostatnej walki “za waszą i naszą wolność”.
Przy ówczesnych Polsko-Litewskich postępach i znaczących się osiągnięciach w nowym duchu demokratycznej solidarnośći, były jednak i przeszkody na polu starych animozji, podejzliwośći i niedowiary, a to i wprost pychy. Dawały znać o siebie też dawne przedwojenne mity supremacyjne, chętnie wykorzystywane przez preciwnika imperialistycznego. “Jeżeli Armia Czerwona wyjdzie, zaraz napadnie Polska!” Kielkowano to u nas przez komunę, a dzięki Bogu, nie miało sukcesu aby powstrzymać Litwę od ogłoszenia Niepodległości 11 Marca 1990 roku. Wierzyliśmy że Polska od Solidarności w duchu Jana Pawla Drugiego – to co innego niż była sanacja oraz endecja - nie jest przeciwna Europie jak też zdrowemu rozsądkowi. Warszawa Solidarnościowa była temu dowodem.
Tym niemniej, polityka ZSRR przy rzekomym reformatorstwie Gorbaczewa zawierała też specjalne chwyty sklócenia narodów wewnętrznie. Wyrabiano metody (niby za sugestją pewnej formuły Lenina) aby zabory rosyjskie i “republiki” sowieckie zostały podstawione pod próby budowania wewnętrznych a coraz drobniejszych autonomii narodowo-terytorialnych. To by szykowało na rozmywanie granic i waśnie wzajemne. Tylko mocna Centrala – partia i bezpieka – miała niby chronić mocarstwowy “Pokój Rosyjski” (Pax Rutena) od rzekomych wojen wszystkich preziwko wszystkim. Taki to model wyrabiano na biadę Europy Wschodnej. Powiódł się tragicznie na Bałkanach i Kaukazie, na kolei byłi Krym oraz kraje Bałtyckie. Autonomiści na Litwie Wschodniej byli podatni na takie pokusy byłej komuny albo nowych gatunków starej endeckiej choroby. Zupelnie nie przypadkowe obecnie są ulotki wołujące do jedności “słowian” przeciwko “bałtom”, albo proklamujące “Republikę ludową Wileńską” na wzór jakiegoś krwawego dziwołągu na Donbasie.
Mówię to dziś jakby okazyjnie ale z wielką troską, i przedewszystkiem do Polaków. Mamy rozumieć co nam grozi - do Obojga Narodów, bo podżegawcza polityka wroga wspólnego nie przestanie, zanim nie odrzucimy jej na korzeniu.
Tradycje mamy nie zawsze dobre; te trzeba zmieniać. A dobre – pielęgnować, rozwijać. Sztuczna separacja litewskich Polaków od Litwy – to nonsens który już znika. Wzajemne pejoratywy – to głupota wśród największych. Nie powinniśmy żyć mizernie, patrzyć na sąsiada mizernie. W tym sens naszej wolności – w zbliżeniu i braterstwie. Wspominam, jak latem tego samego 1990 roku byliśmy na polu Grunwaldzkim, tam świętowano jubileusz bitwy zwycięskiej. Oto fotka, gdy przemawiam w obecności biskupa Łomżyńskiego i prezydenta Polski. A przedtem mieliśmy rozmowę poufną z przezydentem generałem w jego namiocie polowym. Chyba po historycznym Grunwaldzie to nie zdarzało się zbyt często – aby głowy dwóch naszych państw gawędzili sobie w namiocie wojskowym na polu dawnej bitwy. To nieżle, jednak. Proponuję kontynuację tej tradycji, i koniecznie na polu Grunwaldzkim, w lipcu. Możliwie, czasami i przy Sinich Wodach, gdzieś pod Kijowem.
Dlaczego nie, mój Boże!